Niepospolicie piękny i bardzo trudny film. Mam wrażenie, że jego skrajny subiektywizm nie pozwala odczytać go przy pierwszym zetknięciu. Jednocześnie gęsty układ symbolicznych przedmiotów i symbolicznych scen wypala w pamięci trwałe znamię i wzbrania przejść nad tym co się zobaczyło do porządku dziennego.
Mnie w „Nostalgii” szczególnie poruszyła bogata i niebanalnie zastosowana symbolika wody i ognia.
Tytuł interpretowałbym etymologicznie. Nostalgia oznaczałaby wówczas nie tylko tęsknotę za ojczyzną, ale ogólniej – „ból za tym co utracone”. Troje bohaterów zdaje się cierpieć palącą tęsknotę: kobieta – za miłością i macierzyństwem, pisarz – za krajem, szaleniec – za zrozumieniem. Wszyscy troje – za Bogiem, utraconą wiarą i harmonią, której nie zapewnia im współczesny świat...
Po obejrzeniu „Nostalgii” przekonałem się, że Tarkowski jest jednym z moich ulubionych reżyserów. Jego indywidualny, trudny i subtelny język trafia do mnie – choć nie zawsze przemawia.
To tylko ułamek interpretacji i kilka spostrzeżeń. Coś więcej spróbuję napisać (i precyzyjniej ocenić) po drugim, czy trzecim obejrzeniu...