Już początkowe zdjęcia wzbogacone podniosłą i piękną muzyką Kitaro zdradzają, że mamy do czynienia z filmem dużego kalibru.
Między Niebem i Ziemią to jeden z nielicznych filmów amerykańskich ukazujących drugą wojnę indochińską z punktu widzenia Wietnamczyków.
Film charakteryzuje głębokie spojrzenie na problematykę wojny i skutków jakie ze sobą niesie, a opisana historia jest w dużym stopniu oparta
na pamiętnikach Le Ly Hayslip, co dodaje autentyzmu. Aktorstwo Tommy Lee Jonesa i zaskakująco dobra kreacja debiutującej Hiep Thi Le są niewątpliwym atutem.
Nie jest to jednak film bezbłędny. Scenariusz jest nieco ograniczony i brakowało mi lepszego rozwinięcia wątku miłosnego. Ciekaw jestem jak wyglądała wersja reżyserska. Może to właśnie cięcia spowodowane dążeniem do skrócenia i tak długiego filmu wymusiły lekkie spłycenie fabuły. Niepotrzebnie. Kevin Costner wcześniej pokazał, że nawet bardzo długie filmy da się oglądać z pełnym zaangażowaniem. Piękna muzyka i zdjęcia sprawiają, że seans jest przeżyciem nieprzeciętnym i dodatkowe metry dobrze spożytkowanej taśmy nie zaszkodziłyby ogólnemu odbiorowi.
Oceniam ten film bardzo wysoko, mimo nie do końca przychylnych opinii w Ameryce, które nie są, w sumie, zaskoczeniem.