The Beast with Five Fingers to przede wszystkim klasyczny film grozy z elementami psychologicznymi, które jednak schodzą na drugi plan. Cała fabuła naprawdę interesująco zarysowana widz daje porwać się. Historii która na mój gust jest troszkę powiązana z Sci-fi a nie horrorem (ale to już moje odczucia), w każdym bądź razie ręka pianisty naprawdę morduje ale w głowie Hilarego Cumminsa. Widać że reżyser nie umiał połączyć kina grozy z elementami psychologicznymi, mógł lepiej ukazać urojenia na temat morderstw. Efekty specjalne na poziomie można powiedzieć że świetnie oddają klimat dzieła. Na uwagę zasługuje jeszcze Peter Lorre który po raz kolejny udowodnił że jest genialny w odrywaniu skrajnych emocji.
Dzieło godne uwagi i świetny początek do zrozumienia dzieła "Ręka" z 1981